Jest to kolejny film, który zagościł w naszej filmotece, tym razem o tytule “Gold” w reżyserii Stephena Gaghana z 2016 roku. Dzieło jak niełatwo się domyślić opowiada historię o złocie, a w szczególności o jego wydobywaniu. Nie da się ukryć, że zarówno sam szlachetny metal i jak możliwość kopania w ziemi w celu jego wydobycia są bardzo pobudzającą wyobraźnię czynnością.
Film oparty na prawdziwej historii z lekkimi zmianami, główną rolę zagrał Matthew McConaughey i jak zawsze zagrał ją bardzo dobrze. Wciela się w postać właściciela firmy poszukującej miejsc do wydobywania złota, specjalność przejął po swoim ojcu, który to przejął po swoim ojcu, a ten po swoim, kiedy to zajął się poszukiwaniem złota po przybyciu do ameryki (reasumując był to pradziadek głównego bohatera – od niego wszystko się zaczęło).
Jak zawsze w przypadku złota w parze idą pieniądze, tak i było tym razem – firma praktycznie bankrut w wyniku wizji głównego bohatera dostaje szansę, Kenny Wells grany przez Matthew ma sen o złożach złota w dżungli i udaje mu się przekonać do swojej wizji Michaela Acostę (granego przez Edgara Remireza). Za ostatnie posiadane fundusze ruszają do Indonezji, gdzie po wielu próbach i ciężkiej chorobie (malaria) udaje się odszukać rekordowe złoża złota. Firma bohatera momentalnie staje się warta fortunę, niejako ludzie wyrywają sobie jej akcje z rąk, a więksi i najwięksi gracze chcieliby ją przejąć. Ciąg zdarzeń niezwykle optymistycznych włącznie z dogadaniem biznesu z lokalnym rządem, wielka wycena na giełdzie, złoża warte miliardy dolarów kończą się równie szybko jak nie szybciej niż cały wstęp. Najciekawsze jest to, że rozwiązanie zagadki było tak banalnie proste, że nikt nie zwrócił na nią uwagi. Kruszec wydobywany i dostarczony w próbkach miał opływowe kształty, co jednoznacznie wskazywało na jego wydobycie z wody, a że materiał do badań był pobierany z ziemi to powinien być ostry – w sumie to dość logiczne ale w tym całym szaleństwie nikt nie zwrócił na to uwagi. Zarówno najmniejsi jak i najwięksi – jednego dnia wyparowało co najmniej kilka miliardów dolarów pozostawiając firmę bankruta bez żadnego majątku.
Pomijając samą historię opartą na życiu Dawida Walsha, piękne widoki i niezwykłe emocje w poszukiwaniach, złotej gorączki, giełdy, które w komplecie stanowią niezwykle inspirującą motywację. W mojej pamięci utkwiły szczególnie 2 monologi głównego bohatera – pierwsza to przemowa w momencie otrzymania nagrody czasopisma poszukiwaczy złota – co wyróżnia poszukiwacza złota – nigdy się nie poddaje, a gdy wszyscy już zrezygnują, a on dalej ze swoją wiarą i determinacją prze do przodu. Druga natomiast podczas rozmowy z agentami, że nie chodziło o te pieniądze, chodziło o złoto (głównemu bohaterowi) ale ludziom chodziło o pieniądze, szybkie i duże pieniądze dlatego po prostu przestali zważać na fakty i ryzyko i to ich zgubiło. Kenny Wells miał marzenie być najlepszy w poszukiwaniu i wydobywaniu, a przez krótki moment był tu i tu. Gdyby nie jego pasja, wizja i determinacja, umiejętność przekonania wszystkich w pierwszym etapie aby wyłożyli pieniądze nie osiągnął by tego wszystkiego, co przez krótki czas miał.
Jednakże nie przewidział (chociaż interpretacje filmu są różne) zdarzeń, które miały miejsce w tym głównego, że złota po prostu nie było. Piękna historia o smutnym zakończeniu jakże trafnie opisuje je cytat “nie wszystko złote co się świeci” 🙂
Krzysztof Stosio