Kolejny z tematów powiązany z inwestowaniem pieniędzy w spółki kapitałowe. Większość czytelników słyszało pewnie o Giełdzie Papierów Wartościowych w Polsce i notowaniach spółek akcyjnych, które zaoferowały swoje akcje w publicznej ofercie szerokiemu rynkowi – czyli każdemu kto zechciał takie nabyć. Mamy rynek główny oraz rynek spółek mniejszych NewConnect, gdzie wymogi wobec spółek, które chcą sprzedać akcje w ofercie publicznej są mniejsze.
Owszem nie są to jedyne formy inwestowania w spółki akcyjne, bo praktycznie cały świat finansów jest dla nas dostępny i możemy lokować pieniądze tam gdzie chcemy ulokować. Pytanie rodzi się zasadniczo jedno to jest w jakim celu inwestujemy pieniądze. Moim zdaniem można wyróżnić trzy główne podziały celów inwestycyjnych, które teoretycznie można dostosować do każdej grupy inwestycji.
1) dywidenda wypłacana z zysku spółki
2) któtkoterminowy zarobek na wzroście lub spadku cen akcji (spółka notowana na giełdzie)
3) długoterminowy wzrost wartości spółki
Celowo pominę punkt 2 czyli tzw. daytrading, bo nie jest to częścią tematu, który chciałbym omówić, jednakże w skrócie moim zdaniem taki sposób inwestycji jest nastawiony na szybki zysk. Dla takiego inwestora bez znaczenia jest potencjalna dywidenda i to co będzie się działo w przyszłości.
Mamy zatem do uwzględnienia pozostałe punkty to jest 1 i 3. Jak wiemy dywidenda jest efektem wypracowanego i zwykle opodatkowanego (9%/19%) zysku przez dany podmiot kapitałowy przy czym sama także jest opodatkowana (19%). Dla odmiany wzrost wartości spółki (udziałów/akcji) oznacza, że wartość samej spółki rośnie. Najprościej przedstawić to w postaci wyceny majątkowej spółki gdzie wszystkie aktywa (nieruchomości, należności, gotówka itp.) pomniejszamy o wszystkie zobowiązania (kredyty, zobowiązania itp.), jeżeli wartość rok do roku w stosunku do 1 udziału/akcji wzrasta oznacza to, że wartość spółki rośnie. Owszem ta przykładowa metoda ma swoje minusy m.in. w postaci tego, że majątek amortyzujemy i przestaje być widoczny w bilansie, co nie oznacza, że dana spółka go nie posiada.
Mając powyższe na uwadze pojawia się wątpliwość, który wariant może być lepszy. Przytoczę tutaj kilka wypowiedzi Warrena Buffeta, które bez wątpienia wie o czym mówi, a dowodem na to jest jego spółka Berkshire Hathaway:
– „Jeśli chodzi o płacenie dywidend. Nie płacimy ponieważ uważamy że potrafimy każdego dolara wykorzystać do zwiększenia wartości rynkowej firmy.”
– „Zawsze zadajemy sobie pytanie, czy potrafimy użyć tych pieniędzy skutecznie, dotychczas zawsze padała odpowiedź twierdząca.”
– „Polityka dywidendy powinna zależeć od analizy możliwości. Jeśli Coca-Cola nie wypłaci dywidendy i za te pieniądze opracuje nowy system butelkowania, to z punktu widzenia akcjonariuszy jest to lepsze rozwiązanie.”
– „Przede wszystkim, polityka dywidendy powinna być zawsze jasna, spójna i racjonalna. Kapryśna polityka myli akcjonariuszy i zniechęca potencjalnych inwestorów.”
– „Gotówka jest tym dla przedsiębiorstwa, czym powietrze dla człowieka. Nie myślimy o niej dopóki jest jej wystarczająco, lecz gdy jej zabraknie, jest jedyną myślą w naszej głowie”
– „Skup akcji zwiększy wartość wewnętrzną firmy i na tym skorzystają ci, którzy zatrzymają akcje.”
Jestem przekonany, że te kilka złotych myśli nakreśla zarys w którą stronę należy spoglądać. Jak wcześniej wspomniałem wypłata dywidendy wiąże się z podatkami, czyli niejako zanim dostaniemy pieniądze to blisko 28% lub 38% wypracowanych pieniędzy oddajemy. Te same pieniądze pozostawione w spółce przy dobrym zarządzie dalej pracują. Trzymając się tego twierdzenia, jeżeli spółka potrafi wygenerować większy wzrost wartości niż przykładowa lokata w banku lub obligacje to subiektywnie wydaje się to lepszym rozwiązaniem. Obecnie w Polsce planowane jest wprowadzenie CITa estońskiego od 2021 roku, czyli spółka, która nie wypłaci dywidendy nie zapłaci podatku, a zapłaci go dopiero wtedy kiedy wypłaci dywidendę. W przypadku mniejszych spółek oznacza to, że w ciągu 11 lat zyskujemy 100% rocznego zysku (jeżeli jest analogiczny – pomijam utratę wartości pieniądza), a w przypadku większych w ciągu 5 lat. Jest to genialne rozwiązanie, bo tym samym dane firmy muszą inwestować, co powinno pozytywnie wpływać na lokalny rynek. Co ważne spółka może zwiększać swoją wartość bez wykazywania zysków, natomiast dywidenda zawsze jest opodatkowana. Można wypłacić dywidendę nawet gdy spółka nie zapłaci podatku (różnice w amortyzacji) ale ponownie pojawi się podatek od dywidendy.
Finalnie inwestor otrzyma pieniądze i jeżeli ma wybrany swój specyficzny cel to jest np.: życie z dywidendy to bez wątpienia ma to sens. Problemem jest kwestia małej płynności udziałów/akcji spółek, które nie są spółkami publicznymi. W tym przypadku także następują zmiany – docelowo mają powstać platformy umożliwiające sprzedaż udziałów spółek z o.o., a świadomość potencjalnych inwestorów wzrasta, gdzie także handel alternatywny poza rynkowy ulega zmianie. Dochodzą kwestie tokenizacji wszelkiego rodzaju majątku, co w przyszłości także umożliwi jeszcze łatwiejszą i płynniejszą wymianę aktywów finansowych pomiędzy zainteresowanymi stronami.
W każdym przypadku łatwość i dodatkowy prestiż daje emisja na giełdzie papierów wartościowych – zmienia to wszystko dla inwestorów w szczególności w zakresie płynności i niejako wyceny, chociaż ta znowu staje się podatna na czynniki zewnętrzne niezwiązane z działalności spółki.
Osobiście strategia i pogląd Warrena Buffeta w 100% odpowiada mojej wizji zarówno podmiotu jako spółki jak i samej formy prowadzenia polityki w zakresie wzrostu wartości spółki, co powinno być głównym celem prowadzonej działalności gospodarczej przez spółkę.
Krzysztof Stosio