Jak oszczędzać pieniądze? Pytanie rzeka, a raczej niekończąca się opowieść. Osobiście uważam, że należy zadać sobie pytanie w jakim celu chcielibyśmy zacząć oszczędzać pieniądze. Finanse nieodłącznie powiązane są z oszczędzaniem, nie można zbudować zabezpieczenia na przyszłość bez pomysłu na własne finanse, a to nie będzie możliwe bez założenia, że coś musimy oszczędzać.
Oszczędzanie pieniędzy może być związane z koniecznością obniżenia standardu życia z racji obniżonych wpływów pieniężnych (statystyki sugerują, że obecna sytuacja z COVID-19 w samej Polsce pozbawi pracy około 1 mln osób – na chwilę obecną wydaje się to niemożliwe), inny powód to chęć zebrania jakiejś kwoty na jakiś bardziej przyziemny cel – urlop, laptop itp, kolejny to chęć minimalizacji marnotrawienia finansowego efektów swojej pracy, a ostatnia na której omówieniu mi zależy to oszczędzanie pieniędzy w celu zgromadzenia zabezpieczenia na własną (oraz najbliższych) przyszłość.
Opisywałem już kwestie wolności finansowej. Założenie wg mojego poglądu na życie jest takie, że faktycznym minimum jest oszczędzanie jakiejkolwiek kwoty. Drugą kwestią równie ważną jest to jak zabezpieczyć nasze zaoszczędzone pieniądze przed utratą wartości. Wróćmy jednak do pierwszego problemu, jak oszczędzać pieniądze:
- automatycznie – np.: co miesiąc przekazując jakąś z góry określoną kwotę na inne konto bankowe lub od każdej zrealizowanej płatności za pomocą karty także przekazywać jakąś stałą kwotę – takie usługi świadczy za darmo praktycznie każdy bank, w pewnym etapie życia praktykowałem obydwie opcje. Comiesięczna wpłata była łatwiejsza ponieważ mnogość płatności za pomocą karty sprawił, że pierwotna deklaracja 5 zł od płatności znacznie przekroczyła założone 10% oszczędności – pomysł chociaż bardzo dobry finalnie upadł.
- W przypadku gdy mamy stałe źródło zarobkowania możemy zlecić dyspozycję na przekazywanie 10% kwoty zarobków – to odpowiada 120% zarobków miesięcznych w skali roku. Przy braku regularnych przepływów może nie być tak łatwo ale nie jest to niemożliwe.
- Gdy jednak zdecydujemy się na wariant kwoty od płatności kartą należy uwzględnić – no właśnie – częstotliwość używania karty, posiadany budżet – trudno tu wskazać właściwy punkt zaczepienia, chyba jest to czynnik bardziej psychologiczny, bo wskazuję sobie np.: 1 zł i nie widzę, że automatycznie znika mi 10% wypłaty jak w/w przypadku.
- ręcznie – np.: co miesiąc przekazując jakąś z góry określoną kwotę na inne konto bankowe – czyli analogicznie jak podczas automatyzacji ale mamy satysfakcję, że robimy to sami i świadomie podejmujemy decyzję o przelewie – teoretycznie nie ma różnicy między w/w rozwiązaniem ale myślę, że znacznie trudniej utrzymać dyscyplinę w takim przypadku.
- Tutaj także regularne wpływy ułatwiają zadanie, ale z drugiej strony ich nieregularność nie stoi na żadnej przeszkodzie ponieważ to my decydujemy kiedy oddajemy 10% na swoje oszczędzające konto.
- poprzez zakupy – brzmi to dziwnie ale taka możliwość też istnieje, oczywiście nie mam tutaj na myśli klasycznego wydawania pieniędzy w sklepach, tylko świadomy zakup dobra materialnego inwestycyjnego – czyli takiego które możemy sprzedać bez konieczności posiadania rachunku bankowego (jeszcze):
- nieruchomości – ziemia, garaże, lokale użytkowe, mieszkania itp. – każda kombinacja przy posiadaniu gotówki daje możliwości – obserwując oferty od kilkunastu lat wiem, że można kupić ziemię nawet za kilkaset złotych – oczywiście nie będzie to działka nad morzem lub w ścisłym centrum dużego miasta ale to nie ma znaczenia, garaże w zależności od miejscowości ale od 10000 zł możliwe jest upolowanie takiej nieruchomości, lokale użytkowe także można polować od podobnej ceny, mieszkania w sumie są najdroższe jako opcja wejścia, bo nie mogą być małe zwykle 16-18 m2 to minimum, a to w zależności od miejsca nie mniej niż 40000 zł – owszem trafiają się lokale mieszkalne, które można kupić nawet za 800 czy 700 zł za m2 ale wymagają tak generalnego remontu, że bez ich wykonania nie można ich oddać w najem. W przypadku zakupu nieruchomości zawsze wymagany jest notariusz (umowa notarialna), co podnosi koszty oraz ewentualne 2% podatku pcc.
- sztuka, antyki, kolekcje – m.in. monety, banknoty, pocztówki, obrazy tu bariera wejścia jest znacznie niższa jednakże wybór jest dużo większy i łatwiej upłynnić zakup, – obecnie z racji powszechności internetu możliwości są nieograniczone, a koszty pośrednie znikome (nie licząc domów aukcyjnych, które doliczają swoje opłaty),
- diamenty, metale szlachetne – jak w temacie kupowanie kruszców oraz kamieni szlachetnych – tutaj rynek jest dostępny na wyciągnięcie ręki, najmniej kosztów pośrednich – zwykle przesyłka.
- poprzez zakupy – tym razem jednak niematerialne – wymagające posiadania konta bankowego i rachunku maklerskiego lub jego odpowiednika:
- akcje – zakup dla wzrostu wartości (jak to łatwo brzmi), zakup dla dywidendy (teoretycznie łatwiej przewidywalna możliwość),
- obligacje – zakup dla “bonów” odsetkowych czyli odsetek – korporacyjne (rynek catalyst) oraz skarbu państwa, wyżej oprocentowane korporacyjne ale jak pokazał GetBack niestety nie wszystko jest bezpieczne, skarb państwa daje względne poczucie bezpieczeństwa ale w obecnym czasie oprocentowanie (nie uwzględniając podatku) nawet nie równoważny inflacji,
- lokaty bankowe – mnogość i dowolność – jednakże jak w przypadku obligacji skarbu państwa można tylko próbować dogonić inflację.
- kredyty – to najdziwniejszy sposób oszczędzania – dla wielu osób pewnie nie do przyjęcia, że tak można, wspominałem już kiedyś, że prowadzimy nie do końca sensowne rozumowanie w zakresie finansów jako posiadacze swoich portfeli – z jednej strony nie widzimy problemów, żeby kupować na kredyty samochody, drogie telefony, laptopy, wszelki sprzęt rtv i agd, jeździć na wakacje, meble i inne dobra konsumpcyjne nie rzadka za kwoty 5000 i 10000 zł o samochodach nie wspominając ale z drugiej strony taki sam zakup na kredyt ale przykładowych nieruchomości w większości przypadków odbierany jest pukaniem się w głowę – “bo to się nie opłaca“, kolejnym złotym przykładem jest, “bo ile muszę dopłacić bankowi w odsetkach“, a kolejnym w sumie najbardziej sensownym “bo się nie znam na tym” – tutaj postaram się uporać z wymienionymi trzema głównymi przeszkodami:
- bo to się nie opłaca – wydatek na dobro, które za trzy lata nie będzie warte nawet 50% nie jest nieopłacalny ale wydatek na dobro, które zawsze będzie równoważyć chociażby utratę wartości pieniądza (inflację) – przykładowy zakup garażu za 10000 zł (wielkości można sobie przemnożyć o dowolny współczynnik) i jego wynajmowanie za 50zł plus opłaty daje nam 600 zł rocznie, jeżeli założymy, że mam 0% wkładu własnego a całość chcemy sfinansować, ze zwykłego kredytu gotówkowego lub pożyczki społecznościowej to otrzymamy przy 10 latach ratę w wysokości 83,33 zł (kapitał) i pierwszą najwyższą ratę odsetkową w kwocie 58,33 zł – razem około 142 zł, wtedy fakt przez 10 lat nie zarabiamy, ba nawet każdego miesiąca dokładamy ale mamy dużą szansę uzyskać około 7200 zł ale musimy zapłacić około 13530 zł (% na poziomie 7 skali roku), jednak w następnych 10 latach mamy już około 7200 na czysto – to tak bez wdawania się w utratę wartości pieniądza, zmiany % itp – jednakże 5330 dzielone na 120 miesięcy daje już kwotę około 42 zł średnio miesięcznie za którą kupimy garaż, który po 10 latach będzie dawał 50 zł (na dzień dzisiejszy) i będziemy posiadać garaż o wartości 10000 zł (na dzień dzisiejszy) oczywiście za 10 lat czynsz będzie wyższy jak i wartości garażu – jednakże także i wartość pieniądza będzie niższa,
- bo ile muszę dopłacić bankowi w odsetkach – na w/w przykładzie wychodzi, że zapłacimy bankowi 3530 zł – zakładając, że za kapitał płacimy z własnej kieszeni – czyli za zakup samego garażu, to wynajem garażu za 50 zł miesięcznie finansuje nam praktycznie x 2 odsetki, czyli spłacamy 10000 zł – które alternatywnie wydalibyśmy gotówkowo pozbawiając się wolnych środków pieniężnych – w ciągu 10 lat, w tym czasie mamy szansę uzyskać około 7200 zł za wynajem, a musimy zapłacić bankowi 3530 zł – gdzie tu brak opłacalności?
- bo się na tym nie znam – to fakt ale tak naprawdę ten stan nie różni się od żadnego innego w życiu codziennym – brak świadomości o swoich finansach wcześniej czy później kończy się źle – edukacja finansowa nie wymaga wielkich nakładów – literatura którą przytoczyłem na blogu kosztowała może 300 zł, a może 400 zł przy zakupie nowych książek, a przy używanych pewnie sporo mniej, a ich treść niczym przecież się nie różni – przeczytanie – nawet jakby było to 100 wieczorów lub 25 weekendów – wiedza bezcenna, na czym można się nie znać? – na rozliczeniu podatkowym, na podpisaniu umowy, na zakupie nieruchomości, na kontrolowaniu najemcy:
- rozliczenie podatkowe – ministerstwo finansów ma tyle instrukcji, że dla chcącego nic trudnego – ostatecznie można oddać księgowemu koszt maksymalnie 100 zł za zeznanie roczne,
- na podpisaniu umowy najmu – internet i poradniki są pełne wzorców oraz instrukcji – ostatecznie można to zlecić pośrednikowi lub notariuszowi – należy założyć, że koszt mniejszy niż 200 zł nie będzie,
- na zakupie nieruchomości – im taniej tym lepiej, jeżeli nieruchomość działa i nie wymaga nakładów – spacerując po swojej okolicy można oglądać wszystko co ciekawe, ogłoszenia internetowe, ogłoszenia w gazecie, biura nieruchomości – możliwości są nieograniczone – ostatecznie można to zlecić pośrednikowi – koszt zwykle nie mniej niż 500 zł przy takiej kwocie zakupu
- na kontrolowaniu najemcy – regularne płatności to podstawa, czasami warto zobaczyć własną nieruchomość z zewnątrz, popatrzeć na okna (jeżeli jest to lokal z oknami), kontrolować media – wszystko ze szczegółami jest tyle razy opisane na stronach www – to także można zlecić pośrednikowi – opieka to zwykle nie mniej niż jakaś kwota zwykle 100 zł lub 10/12% czynszu netto – owszem w przypadku garażu może to wyglądać zupełnie inaczej.
- Uwzględniając względnie punkty 1-3 jeżeli nawet zapłacimy za poradę za pierwszy razem to potem mamy gotowy schemat działania na przyszłość. Są jednak firmy, które potrafią zaopiekować się w całości wszystkimi 4 punktami. My także 🙂
Patrząc na wszystkie wyżej wymienione możliwości jestem pewny, że każdy zainteresowany oszczędzaniem pieniędzy znajdzie coś dla siebie. Wiem, że się powtarzam ale edukacja finansowa jest najważniejsza, odpuszczając ją i nie podejmując wyzwania jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w wieku emerytalnym odczujemy na własnej skórze brak zainteresowania przez pierwsze 50 lat życia. Jak dobrze wiemy nie ma nic za darmo, pierwszy milion na koncie lub w aktywach nie zgromadzi się samoistnie – wymaga to determinacji i zaangażowania – ale warto. Nauka i doświadczenia jakie zgromadzimy podczas próby zabezpieczenia swojej przyszłości finansowej ułatwią nam codzienne życie, a zarazem łatwiej pozwolą patrzeć w przyszłość.
Krzysztof Stosio