Tym razem przedstawię swój pogląd na sprawę magicznego świadczenia jakim jest emerytura – zwłaszcza emerytura rządowa (gwarantowana przez Państwo, a finansowana przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a bezpośrednio utrzymywana przez podatników pracujących w kraju), która to w ostatnich latach szczególnie stanowi temat rzekę i niekończącą się opowieść o waloryzacjach, 13, 14 i 15 emeryturach, a zarazem incydentalnych wypowiedziach niezależnych osób lub wpadkach władzy, że to świadczenie będzie stanowić prawdopodobnie 30% wysokości ostatniego wynagrodzenia, o ile nie będzie takie samo dla całego społeczeństwa.
Jednak wróćmy do początku – emerytura – jest to moim zdaniem określenie wieku, który ze względu na jakieś dane statystyczne został określony jako graniczny w zakresie obowiązku świadczenia pracy, bo tak to można nazwać, po przekroczeniu magicznej granicy (60 lat kobiety, 65 lat mężczyźni) mamy zagwarantowane świadczenie od Państwa, które w przekonaniu większej części społeczeństwa powinno być w wysokości spełniającej nasze “zachcianki” na poziomie nie niższym niż z czasów efektywnej pracy zarobkowej. Statystycznie w przeszłości, gdy średnia długość życia była niższa może można było tak opierać jakieś założenia. Jednakże sięgając wstecz tylko do 1990 roku, gdzie płeć brzydka wydłużyła swój żywot o 7,6 roku, a płeć piękna tylko o 6,5 roku w stosunku do 2018 roku przy jednoczesnym obniżeniu wieku emerytalnego, który został wydłużony do 67 lat – wniosek nasuwa się sam. Jest to nierealna mrzonka części społeczeństwa i nieuczciwy populizm władzy.
Aby szybko nakreślić dlaczego pozwalam sobie na taką ocenę omówię kilka przykładów poniżej (dla uproszczenia pomijam utratę wartości pieniądza i jego waloryzację, ponieważ to i tak nie ma wpływu na sam zarys problemu, a utrata następuje szybciej niż waloryzacja):
Do obliczeń przyjmuję podstawę podstawę 19,52% z wynagrodzenia brutto (ale brutto pracodawcy, a nie pracownika) – minimalna pensja brutto 2.600 zł (2020 rok), całkowity koszt pracodawcy 3.132,48 zł – do wypłaty 1.920,62 zł, czyli Państwo zabiera nam kwotę 1.211,86 zł, co stanowi 38,69% naszego realnego wynagrodzenia, w tym 507,52 zł na składkę emerytalną.
- Zaczynam pracę mając lat 20 i przechodzę na emeryturę mając lat 65 (reprezentuję płeć brzydką). Niejako pracuję 45 lat, co odpowiada 540 miesięcznym składkom na ubezpieczenie emerytalne w kwocie 507,52 zł, co znowu odpowiada 274.060,80 zł zebranego kapitału na czas życia na emeryturze. Wg GUS w 2018 roku płeć brzydka dożywała statystycznie do 73,8 lat dla uproszczenia przyjmuję, że 74. Zatem zgromadzony kapitał powinniśmy w teorii podzielić na 9 lat czyli 108 miesięcy, co odpowiada kwocie 2537,60 zł – niezły wynik, jednak tak nie jest, ponieważ ZUS nie bierze przeciętnego życia dla danej płci wg GUS tylko przeciętną średnią długość życia społeczeństwa, co odpowiada obecnie 217 miesiącom. Zatem znowu 274.060,80 zł dzielimy przez 217, daje to wynik 1.262,95 zł i to jest już realny wynik, bo uwzględnia przeżycie wieku, czyli wypłatę świadczenia powyżej 217 miesięcy.
- Dla odmiany podobna analiza dla płci pięknej – zaczyna pracę mając lat 20 i przechodzi na emeryturę mając lat 60. Niejako pracuje 40 lat, ale statystycznie Polska rodzi 1,45 dziecka, zatem należy wyłączyć nie mniej niż 3 lata z okresów składkowych (zasiłek chorobowy oraz urlop macierzyński nie ma opłacanych składek na ubezpieczenie emerytalne). Uwzględniając statystyczną korektę – płeć piękna przepracuje 37 lat, co odpowiada 444 miesiącom. Tym samym baza do emerytury to 444 x 507,52 zł, co znowu 225.338,88 zł zebranego kapitału na czas życia na emeryturze. Wg GUS w 2018 roku płeć piękna dożywała statystycznie do 81,7 lat życia dla uproszczenia przyjmuję, że 82. Zatem zgromadzony kapitał powinniśmy w teorii podzielić na lat 22 czyli 264 miesiące, co odpowiada kwocie 853,55 zł – wynik nie jest zachęcający, jednak w tym przypadku ZUS idzie z ratunkiem ze swoją średnią i zebrany kapitał dzielimy przez 217, co daje wynik 1.038,42 zł i to jest także realny wynik, jednakże płeć piękna dostaje w gratisie kilka lat życia ze względu na to, że żyje dłużej.
Powyższe obliczenia sugerują, że i tak wspaniałomyślne Państwo dołoży płci pięknej do minimalnej emerytury ponieważ tak wynosi 1.200,00 zł obecnie. Owszem jest to uproszczona forma obliczeń, która jak wskazałem nie uwzględnia waloryzacji i utraty wartości pieniądza, jednakże daje pogląd na to ile tak naprawdę odkładamy przy zarobkowaniu na najniższym poziomie. Dla uświadomienia Panie oddają w tym samym czasie do budżetu 317.726,96 zł, a Panowie 380.343,60 zł. Kwoty są zdecydowanie większe od tego co odkładamy ale nie jako jest w tym to, co wielkodusznie rząd nam daje – świadczenia zdrowotne, Policję, Straż Pożarną, szkoły, wojsko, infrastrukturę. Subiektywnie mógłbym zażartować, co tak naprawdę jest spełnione z tego w sposób właściwy to nie wiem.
Zatem w tym momencie możemy wrócić do postu o Wolność finansowa , który napisałem kilka postów wcześniej. Mając powyższe zmienne, gdzie zarabiamy 1.920 zł, a emerytura po uwzględnieniu podatku (17% + 1,25% za składkę zdrowotną opłacaną z własnej kieszeni) to około 1.000 zł, zatem dostajemy o 920 zł mniej niż pierwotnie, co i tak jest dobrym wynikiem, bo odpowiada blisko 50% wyjściowej pensji – jednakże im wyższe wynagrodzenie współczynnik będzie maleć. Tym samym mając na względzie świadomą decyzję emerytalną trzeba do niej obowiązkowo się przygotować, ponieważ oczywiste jest to, że Państwo za nas tego nie zrobi. Brutalny jest fakt, że niezmiernie trudno (ale nie niemożliwe) będzie zgromadzenie aktywów w postaci nieruchomości, banki przy niższych pensjach niezbyt liberalnie podchodzą do udzielania kredytów hipotecznych, jednakże przy zawziętości można i taką przeszkodę pokonać. Gdyby się udało to jak pisałem odwrócona hipoteka częściowo zrównoważy utratę poziomu zarobków. Nadal pozostanie luka finansowo, którą można tylko uzupełnić poprzez systematyczne oszczędzanie określonej kwoty w sposób regularny. Problem w każdym przypadku jest taki sam – utrata wartości pieniądza w długim czasie, jednakże lepsze to niż nic. Nie ma łatwych rozwiązań. Szkoda, że rząd nie edukuje społeczeństwa w tym zakresie – ale utrwala w przekonaniu, że rząd “da”, co jest oczywistą nieprawdą, bo nic nie da, a co najwyżej jeszcze zadłuży na to na co społeczeństwa nie stać.
Emerytura powinna kojarzyć się z czasem, kiedy wszystko możemy, a nie musimy. To jest magiczne zdanie, móc ale nie musieć. Jak ktoś chce może dalej pracować, jak ktoś chce może rozwijać pasję, a jak ktoś chce to zakłada kapcie i ćwiczy palce na pilocie. Niestety obecne system sprawi, że móc będzie coraz bardziej redukowane do wersji musieć, ponieważ systemy wymyślane przez rząd nie pokrywają się z realiami, a ich stabilność w długiej perspektywie jest żadna. Tylko świadome zarządzanie przez całe lub jak najdłuższą część życia w sposób istotny zwiększa szansę na większe “móc”, czy warto, jak już pisałem – zawsze warto mieć prawo wyboru – ale nic nie dzieje się przypadkiem, nie ma nic za darmo, wszystko wymaga czasu i pracy oraz oczywiście edukacji w siebie.
Emerytura to przywilej z racji wieku ale roszczenia społeczeństwa (nie tylko naszego), które oczekuje, że Państwo w wieku 55 a najlepiej w wieku 50 lat pozwoli przejść na “godną” emeryturę dosypując “13” i “14” sprawia, że populiści, którzy rządzą krajem rosną w siłę – niestety ze smutkiem dziwię się, że nagradza się roszczeniowość, a nie ciężką pracę.
Krzysztof Stosio
1 Komentarz. Leave new
Dobry artykuł, konkretne wyliczenia – dziękuję